Do tego Richarda, którego znała tak dobrze. Do mężczyzny
swojego życia. Jednak nawet wówczas towarzyszyło jej przeświadczenie, że wszystko jest już inne i nic nie wróci. ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY TRZECI Richard leżał na boku i patrzył na śpiącą Kate. Od kłótni z żoną minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie od pamiętnego spotkania z Julianną. Czternaście dni piekielnych mąk. Obserwował jej twarz. Znał linie policzków, gładkość czoła i krzywizny szyi. Byli razem tak długo, że wydawało się to zupełnie naturalne. Kochał ją i podziwiał. Chciałby mieć jej dobroć i siłę. Nie mógł sobie wyobrazić życia bez Kate. Jednak nawet teraz, kiedy leżał tuż obok niej, czuł, że coraz bardziej zbliża się do Julianny. Wiedział, że tak nie powinno się dziać. Codziennie rano jadąc do pracy, wspominał noc spędzoną z Kate. Ale gdy tylko zobaczył Juliannę, przestawał myśleć o rodzinie i zobowiązaniach. Przy niej czuł się młodym, pełnowartościowym mężczyzną. Budziły się w nim potężne żądze i uczucia, o których już dawno zapomniał. Julianna stała się jego obsesją. Myślał o tym, jak wspaniale byłoby się z nią kochać. Jak czułby się, mając ją pod sobą... Jak pachniałaby... Jak krzyczałaby podczas orgazmu... Te dwa tygodnie były dla niego prawdziwym piekłem. Musiał wybierać między dobrem i złem. Między miłością a pożądaniem. Richard przewrócił się na plecy i zapatrzył się w wolno obracające się łopatki wentylatora. Godzinę temu kochał się z Kate. Żeby przeżyć orgazm, musiał sobie wyobrazić, że robi to z Julianną. Widział ją pod sobą: oszołomioną i namiętną. Słyszał, jak powtarza jego imię. Kiedy uświadomił sobie, że to głos żony, poczuł się winny. Powoli przytomniał. Przetarł oczy, czując obrzydzenie do samego siebie. Co się z nim dzieje? Przecież kocha Kate. Chce z nią być... Jednak równie mocno pragnął Julianny. Być może nawet mocniej. Czasami wydawało mu się, że oszaleje, jeśli jej nie zdobędzie. Julianna do niczego go nie zachęcała, co więcej, starała się utrzymać między nimi dystans, jakby bardziej niż Richard przejmowała się jego rodzinnymi obowiązkami. Rozmawiali nawet o tamtym pocałunku i oboje ustalili, że to był błąd i już nigdy nie będą do tego wracać. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, pomyślał z rozpaczą. Wręcz bał się zbliżać do Julianny, bo powietrze wokół niej wydawało się naładowane elektrycznością. Nie musiał jej dotykać, by wyczuć iskry pożądania. Nieraz podczas spotkania potrafił tak się w nią zapatrzyć, że zupełnie zapominał, gdzie się znajduje. Od dawna nie był tak pobudzony. Kiedy zdarzało mu się zajrzeć w oczy Julianny, dostrzegał w nich tę samą tęsknotę, która targała nim samym. Gdyby chodziło tylko o seks, na pewno bym sobie z tym poradził, pomyślał po raz setny, czując dojmujące kłucie w skroniach. Ale nie o seks chodziło. Gdy widział Juliannę, miał ochotę mieć ją zawsze przy sobie, by móc ją kochać i chronić. Stanowiła ucieleśnienie ideału kobiety. Była łagodna i miła, a jednocześnie inteligentna i zmysłowa. Chciała nawet