ci czego gratulować. W dzisiejszych czasach trudno
znaleźć odpowiednią żonę, w dodatku ładną. Sinclair nawet nie mrugnął okiem, natomiast Victoria z trudem pohamowała gniew. Odłożyła serwetkę na stół i wstała. - Wybaczcie, panowie, ale muszę ułożyć włosy przed wyjściem. - Wyjściem? - Do opery - wyjaśnił Sinclair. - Vixen bardzo lubi operę. Przez chwilę myślała, że mąż zaproponuje gościowi, by poszedł z nimi, ale na szczęście nie wpadł na ten pomysł. - Owszem - powiedziała. - Miłego wieczoru, lordzie Kingsfeld. Hrabia wstał i złożył jej ukłon. - Lady Althorpe. Mam nadzieję, że będziemy częściej się widywać. Uśmiechnęła się z przymusem. - Z pewnością. Najlepiej z daleka. 10 - O co chodzi, do licha? Sinclair siedział w karocy naprzeciwko żony i usiłował zapanować nad zniecierpliwieniem. - O nic. Dowiedziałeś się czegoś ciekawego od lorda Kingsfelda? - Tak. Mam nadzieję. A teraz mi powiedz, co cię tak zdenerwowało. Victoria roześmiała się, ale nie zdołała ukryć irytacji. - Twój przyjaciel zjawił się w nieodpowiednim momencie. - Nie martw się, wynagrodzę ci to. - Nachylił się, wziął ją za rękę i pociągnął na swoją stronę powozu. - Wiele razy, jeśli mi pozwolisz. Zabrała dłoń, ale nie kwapiła się do ucieczki. - Chcę cię o coś zapytać. - Słucham. - Dziś po południu dostałeś list. Sin zmarszczył czoło. - Tak. I co z tego? - Kim jest lady Stanton? Dobry Boże. Nie przypuszczał, że może być o niego zazdrosna. Tylko raz wspomniała o jego doświadczeniu i dawnych podbojach. - Nikt, kim musiałabyś się przejmować - odparł wymijająco. - Rozumiem, ale w takim razie nie oczekuj, że ja będę ci o wszystkim mówić. Zrobiła ruch, jakby chciała wrócić na swoje miejsce, ale ją zatrzymał. Nie chciał samotnie spędzić kolejnej nocy. - Do licha, Vix, o niektórych rzeczach po prostu