– Też czytam Luke’a Dallasa. Chciałam spytać, jak ci się podoba.
Dziewczyna zaczerwieniła się aż po korzonki włosów. – Jest naprawdę dobre, chociaż rzadko czytuję tego rodzaju rzeczy – powiedziała. – Wolę poważniejszą literaturę. Julianna nie miała pojęcia, co to może znaczyć, ale uśmiechnęła się promiennie. – Tak. Ja też wolę poważniejsze książki. Mogę usiąść? – Oczywiście. Julianna postawiła swoją kawę, a następnie zajęła miejsce przy stoliku. – Mam na imię Julianna – przedstawiła się. – A ja Sandy, Sandy Derricks. Miło mi cię poznać. Julianna sięgnęła po saszetkę z cukrem, a potem, udając zdziwienie, wskazała kawę Sandy. – Popatrz, obie lubimy mokkę. – Pochyliła się do niej konspiracyjne. – Jesteśmy do siebie bardzo podobne. Więc powiedz, co jeszcze lubisz czytać? Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną, ale szczęśliwą. Wyrzuciła z siebie szybko listę autorów, których Julianna w ogóle nie znała. Popijała więc kawę, udając zainteresowanie i myśląc intensywnie, jak zwekslować rozmowę na sprawy zawodowe. Okazja nadarzyła się chwilę później. – Dzięki, że pozwoliłaś mi się przysiąść – powiedziała. – Jestem tu zupełnie nowa. Nikogo nie znam. – Naprawdę? Ja mieszkam tu od dziecka. To znaczy mieszkałam w Nowym Orleanie, ale przeprowadziłam się ze względu na pracę. – Poważnie? – Julianna podniosła przesłodzoną kawę do ust. – Gdzie pracujesz? – W kancelarii prawnej Nicholson, Bedico, Chaney & Ryan. – Wyprostowała się, wyraźnie z tego dumna. Julianna zrobiła wielkie oczy. – Ale z ciebie szczęściara! – westchnęła z zazdrością. – Też chciałabym mieć taką pracę. Mam nadzieję, że wkrótce coś znajdę. Potem rozmowa zeszła na inne tematy. Rozmawiały bardzo długo. W końcu Julianna spojrzała do wnętrza pustej filiżanki i powiedziała: – Ojej, jak ten czas leci. Muszę już iść. – Wstała. – Będziesz tu jutro? – Jutro? – powtórzyła Sandy. – A przyjdziesz? Dziewczyna wyglądała na tak oszołomioną, że Julianna musiała powstrzymać uśmiech. – Czemu nie? – Wzruszyła ramionami. – Powiedzmy, o ósmej. Będziemy mogły pogadać o książce. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY Kate siedziała w swoim biurze w ,,Uncommon Bean’’. Mimo że wciąż była na urlopie macierzyńskim, wpadła skontrolować karty zegarowe i zarządzić wypłaty. Na biurku leżało zaproszenie Stowarzyszenia Absolwentów Tulane na wykład Luke’a Dallasa. Pod nieobecność Richarda wygrzebała je z kosza na śmieci. Sama nie wiedziała, dlaczego nie powiedziała o tym mężowi. Być może bała się, że jej nie zrozumie. Że zasypie ją pretensjami albo, co gorsza, będzie zazdrosny. Obawiała się też, iż będzie się starał ją przekonać, że ich przyjaźń z Lukiem nie była nigdy prawdziwa. Kate wiedziała, że uczucie Luke’a było najwyższej próby. Tęskniła za nim i za tym, co kiedyś ich łączyło, więc teraz chciała skorzystać z